17 lutego 2013

3. List.

Imagine z One Direction.


" Najdroższy Harry,

Wszystkiego najlepszego, masz dzisiaj trzydzieści lat! Nie mogę uwierzyć, że czas leci tak szybko. Chciałbym, żebyś był tutaj ze mną. Radzę sobie całkiem nieźle, tak jak reszta chłopaków. Pomyślałem, że zasługujesz, by wiedzieć co dzieje się u każdego z nas, co zmieniło się w naszym życiu. 

U Zayn'a jest wszystko w porządku. Na początku się załamał, ale nauczył się być silniejszym. Wiedział, że właśnie tego byś chciał. Ciągle umawia się z Perrie, mieszkają razem. Może niedługo się jej oświadczy, mam nadzieję na najlepsze.

Co u Niall'a? Świetnie! W końcu znalazł dziewczynę swoich marzeń. Jest dla niego idealna, mieszkają razem.  Chciałbym, żebyś tu był i ich zobaczył, razem wyglądają naprawdę uroczo. Ciągle jest miłośnikiem jedzenia, to się nigdy nie zmieniło! Jak ten chłopak nie przybiera na wadze - to nadal jest zagadką. 

Liam, więc oświadczył się Danielle w zeszłym tygodniu. To było naprawdę słodkie, a teraz są już oficjalnie zaręczeni! Powiedział mi, że ślub będzie za rok, albo jakoś tak. Kiedy nas opuściłeś, stał się jeszcze bardziej opiekuńczy. Może mamy i te swoje trzydzieści lat, ale ciągle potrzebujemy niańki.. Kochamy Liam'a. 

A ja? Więc, zrobiłem wiele od tamtego dnia. Zagrałem małe role w kilku filmach. Powróciło wtedy wiele wspomnień, na przykład z planu filmowego, gdy kręciliśmy ICarly. Ciągle jestem tym szalonym dzieciakiem, jakim mnie znałeś. Ale zdecydowanie wydoroślałem. Odkąd odszedłeś, to ja wygłaszam różne przemówienia, tak jak ty miałeś to w zwyczaju robić.. Lekarze myślą, że niedługo znajdą lekarstwo, chciałbym, żeby zrobili to wcześniej, ale pamiętasz, co mi powiedziałeś? " Jeżeli ja nie otrzymam lekarstwa, mam nadzieję, że znajdą je w przyszłości. To musi się skończyć. " Twoje marzenie się spełniło. Pewnie zastanawiasz się, co z Eleanor. Mam zamiar jej się oświadczyć, dzisiejszego wieczoru. Miałeś rację, zestarzejemy się razem. Tylko jeżeli ty byś tutaj był..

Fani ciągle są z nami. Co roku tego dnia, piszą mnóstwo tweetów, że nas kochają i że bardzo za tobą tęsknią. Nawet po tylu latach fani nigdy nas nie zostawili. Nawet, jeżeli ty nas opuściłeś.

Pamiętasz o czym rozmawialiśmy, zanim odszedłeś? Chciałeś, żebyśmy zostali razem i dali ostatni koncert. Parę dni później, ogłosiliśmy fanom twoją śmierć. Byli źli a zarazem zmartwieni, myśleli, że żartujemy. Ale nie żartowaliśmy, choć bardzo byśmy tego chcieli. Pogrzeb był dla nas najtrudniejszy, nigdy byśmy nie podejrzewali, że będziemy musieli zrobić to tak wcześnie. Zaśpiewaliśmy na pogrzebie. Pomyśleliśmy, że chciałbyś tego. Każdego roku, tego dnia, odwiedzamy Twój grób. Nadal nie możemy uwierzyć, że nie ma Cię z nami. 

Ostatni koncert był.. ogromny! Ogłosiliśmy go na twitterze, zebrały się miliony fanów. Przez cały koncert panowała kompletna cisza wśród tłumu. Oddawali ci szacunek. Całą czwórką wygłosiliśmy przemówienia o Tobie i zaśpiewaliśmy kilka piosenek. To nie było to samo bez Ciebie. Pamiętasz obietnicę, którą Ci złożyliśmy? Że nigdy się nie rozpadniemy. Więc ostatnią rzeczą jaką zrobiliśmy na koncercie, było ogłoszenie: " To nie jest koniec One Direction. "

Widujemy się regularnie i mieszkamy blisko siebie. Ciągle jesteśmy dla siebie braćmi, tęsknimy za naszym najmłodszym bratem..

Nie wiem, dlaczego rak wybrał właśnie ciebie, ale tak już się stało, a Ty byłeś najodważniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. Ciągle śpiewałeś i kontynuowałeś karierę, nawet kiedy byłeś już chory. Chciałbym zobaczyć Cię, choć jeden raz. Ten uśmiech, bezczelny humor, głośny śmiech.. Tęsknię za tym. Chcę znów zobaczyć czwórkę moich braci, nie trójkę. 

Jeżeli tylko mógłbym, cofnąłbym się w czasie i powstrzymał Cię od zachorowania na raka. Ale nie mogę.. Nie da się. Rzeczą, której nigdy nie chcę zmieniać, to nasz zespół. Kiedy nas połączyli w jedność, był to najszczęśliwszy moment w moim życiu. Nigdy bym tego nie zmienił, nawet jeżeli mieliśmy upadki. 

Przepraszam, że napisanie do Ciebie zajęło mi tak dużo czasu, tak wiele rzeczy się zmieniło, a ja nigdy nie chciałem przyznać się przed sobą, że Ciebie już nie ma. Chcę tylko, żebyś wiedział, że bardzo za Tobą tęsknimy i może spotkamy się za dziesięć albo dwadzieścia lat. Kiedy będziemy wszyscy razem, wykonamy ostatnią piosenkę.

Piątka braci ponownie razem. 

" To nie koniec One Direction ". 

Kocham Cię, Louis "



***

Cześć, tu Liwia :) Szczerze, to napisałam to u góry w dwadzieścia minut i nie jestem zadowolona, bo miałam tu wkleić inny Imagin o tytule " 52 życzenia " który ode mnie pojawi się za dwa tygodnie. Jest baaardzo długi i o Larrym, tyle wam mogę powiedzieć :D
I przepraszam, bo ten ode mnie miał pojawić się w zeszły weekend, ale miałam komers i kompletnie zero czasu, a w tygodniu to już w ogóle.. Dlatego przepraszam, następny będzie lepszy :) 




03 lutego 2013

2. Nauczyciel.

Imagine z Zayn'em.


Dzwonek oznajmiający zakończenie lekcji chemii sprawił, że uczniowie zaczęli pakować swoje rzeczy i powoli wychodzili z klasy.
- Przypominam o korepetycjach w poniedziałek o szesnastej - powiedział nauczyciel, również zbierając swoje notatki.
Tylko ona jedna została w klasie, szukając długopisów które upadły jej podczas pakowania.
Została w sali ze zdecydowanie najprzystojniejszym nauczycielem w szkole.
Z panem Malikiem.
- Sophie, będziesz na dodatkowych zajęciach? - zapytał mulat, zakładając torbę na ramię. Zgarnął tylko klucze do ręki i podszedł do szatynki. - Ostatnie kartkówki nie poszły ci najlepiej..
- Wiem - zapięła torbę, uśmiechając się. - Poziom trudności jest chyba dla mnie za wysoki. Jestem beznadziejna.. - mruknęła.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że tymi słowami mogła wzbudzić żal i litość u nauczyciela, który bez wątpienia był jej ulubionym. Wiecznie uśmiechnięty, miły, przyjazny, cierpliwy, wyrozumiały..
- Nie mów tak, wcale nie jesteś beznadziejna. Chemia jest trudna, ja sam miałem niemałe problemy, ale kolega w jeden dzień wytłumaczył mi na czym polegają wszystkie równania i.. patrz, jestem nauczycielem - uśmiechnął się pokrzepiająco, co dodało otuchy szatynce.
Boże, błagam żebym nie spaliła buraka..! 
- Mam nadzieję że znajdziesz trochę czasu i pojawisz się na korepetycjach, hm? - zapytał, nawet na chwilę nie przestając się uśmiechać.
GORĄCO!
- Tak, na pewno będę - powiedziała, zakładając plecak na jedno ramię. - Do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedział.
Dziewczyna wyszła z klasy, z wieszaka zdjęła kurtkę i przy wyjściu ze szkoły zaczęła się ubierać.
Kiedy wyszła z budynku, od razu na głowę założyła kaptur od kurtki. Padał gęsty śnieg, a wspierające go podmuchy wiatru obniżały temperaturę na zewnątrz.
Zakochać się w nauczycielu..
Zaśmiała się pod nosem.
Szkoda, że nad uczuciami nie można panować. Zakochałam się w kolesiu który uczy mnie chemii.. Gdyby nie to, że jestem w tym beznadziejna, może bym mu zaimponowała..
Znów zaczęła się śmiać.

Tego wieczoru wyszła z przyjaciółkami do baru, by się trochę rozluźnić.
- Może pochwal się Lilly co dzisiaj w szkole się ciekawego wydarzyło - powiedziała Catherine z ogromnym uśmiechem, popijając Sex on the beach.
Szatynka zmarszczyła brwi, nie bardzo wiedząc o co chodzi przyjaciółce.
- To znaczy? - zapytała, patrząc na nią z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
- Ty jeszcze pytasz?! Zupełnie jakby Zayn nie zatrzymał cię po lekcji, to po pierwsze - odłożyła szklankę na blat baru, zaczynając mocno gestykulować rękami. - Po drugie, na lekcji ciągle kręci się przy tobie, patrzy ci w zeszyt, nachyla się nad tobą, uśmiecha.. - oparła głowę na łokciu z rozmarzoną miną. - Boże, jak ja ci zazdroszczę..
- Może bądź takim mózgiem jak ja, to założę się, że będzie robił dokładnie to samo - odpowiedziała Sophie, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Ten Zayn? - zapytała Lilly ze spóźnionym zapłonem.
- Dajcie spokój - Sophie przerwała rozmowę na temat nauczyciela. - Jest piątek, wieczór idealny na balety! - pociągnęła obie na parkiet i zaczęły się bawić.

- Jutro chyba nie wstanę z łóżka, już teraz wszystko mnie boli - mruknęła Lilly, siadając zmęczona na barowym krzesełku.
- Przypomniałam sobie, dlaczego nie lubię nosić szpilek.. - Catherine zdjęła buty na wysokim obcasie i usiadła obok przyjaciółki.
- Ja tam bym się jeszcze pobawiła.. - odrzekła Sophie, pijąc kolejnego drinka.
Kiedy usłyszała jedną ze swoich ulubionych piosenek, zaczęła delikatnie kręcić biodrami, podśpiewując pod nosem.
- Jakoś mnie to nie dziwi - Cath zaczęła się śmiać. - Ty zawsze ostatnia z imprezy wychodzisz, no chyba że nawalisz się wcześniej, to co innego - uśmiechnęła się szeroko w kierunku szatynki.
Sophie nadal tańczyła przy barze, podśpiewując pod nosem. Już nawet nie słuchała przyjaciółek, które zaczęły rozmawiać na inny temat.
Wędrowała wzrokiem po ludziach. Nie robiła tego bez powodu.
On był tym powodem.
Widziała go już niejednokrotnie w tym klubie i ciągle miała nadzieję, że dzisiejszego wieczoru również go tu zastanie.
Chciałoby się powiedzieć: co za zbieg okoliczności!
Stał z dwoma kolegami i rozmawiał z nimi, popijając piwo. Łokciami opierał się o blat, więc Sophie dokładnie widziała go od boku.
Nawet przez ten zgiełk była w stanie usłyszeć jego śmiech. Sama już nie wiedziała, czy to jej wyobraźnia zaczęła działać, czy po prostu tak głośno się śmiał.
- Dwa kieliszki czystej - powiedziała do barmana, a kiedy otrzymała zamówienie, oba wypiła duszkiem i odetchnęła. Poczuła gorąco rozpływające się po klatce piersiowej.
Odbiła się rękami od baru i poszła przed siebie. Zaczęła zbliżać się do mulata, który był zupełnie nieświadomy, kto cały czas mu się przygląda.
Śmiał się, słuchając jednego ze swoich przyjaciół.
Sophie nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę, pociągnęła mężczyznę za rękę i zaprowadziła go na parkiet.
Zayn ciągle się śmiał, nawet kiedy obejmował szatynkę, uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Jednak kiedy spojrzał dziewczynie w oczy, natychmiast przestał.
- Sophie?! - wypalił zdziwiony. - Jest po pierwszej w nocy, co ty tutaj robisz? - zapytał, zdejmując swoje dłonie z jej talii.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie, Zayn - uśmiechnęła się uwodzicielsko i zarzuciła mu ręce na ramiona.
- Jestem twoim nauczycielem, kiedy przeszliśmy na ' ty ' ? - zdał jedno z bardziej sensownych pytań, na jakie było go w tej chwili stać. Procenty zaczęły krążyć w jego krwi.
 Sophie zbliżyła się do jego twarzy, spojrzała mu głęboko w oczy i położyła podbródek na jego barku.
- Nie jesteśmy w szkole, Zayn. Tutaj nie jesteś moim nauczycielem - przygryzła dolną wargę, po czym odsunęła się od bruneta i po raz kolejny spojrzała mu w oczy. - Zatańczymy wreszcie?
Uśmiechnął się, znacznie pewniej trzymając dziewczynę w swoich ramionach.
Może była to wina procentów, które wypił, albo po prostu to, że działała na niego w jakiś niewytłumaczalny sposób.
Nie przerwał ich bliskiego kontaktu nawet wtedy, kiedy przez głowę przemknęła mu myśl, co by było gdyby zauważył ich ktoś ze szkoły.
Szatynka doskonale widziała wzrok, jakim Malik studiował jej ciało. Chciała to wykorzystać.
Zaczęła kręcić biodrami, celowo ocierając się o jego krocze.
Zayn natomiast cały czas trzymał ją w pasie, wędrując rękoma w górę i w dół.
Sophie nie zaprzestała swoich ruchów, dopóki nie zauważyła wybrzuszenia w spodniach mulata. Spojrzał w jej oczy trochę zażenowany. Uśmiechnęła się.
Obróciła się do niego tyłem, cały czas przylegając do jego ciała. Ręce mężczyzny położyła na swoim podbrzuszu i zaczęła kręcić tyłkiem, wyginając głowę w tył.
- Wiesz jak na mnie działasz - powiedział wprost do jej ucha, przez co poczuła gęsią skórkę przenikającą jej ciało. - Nie wykorzystuj tego.. - dodał ciszej, mimo to doskonale usłyszała jego słowa.
Poczuła ciepło rozpływające się po całym jej ciele.
- Ale chcę to wykorzystać - obróciła się w jego stronę, od razu napotykając jego wzrok. Był pełen pożądania.
Nawet jeżeli miałbym tego jutro żałować..
Chwycił jej dłoń w swoją i poprowadził w kierunku męskiej toalety.
Kiedy tylko weszli do pomieszczenia, rzucili się na siebie i całowali z niewiarygodną namiętnością.
Mulat chwycił dziewczynę za uda i podrzucił do góry, a szatynka oplotła go nogami w pasie.
Nie zaprzestając pocałunków wszedł do jednej z kabin i na oślep ją zamknął.
Brunet przycisnął Sophie do ściany, napierając na nią swoim ciałem.
Chciał mieć ją jak najbliżej siebie, nie myśląc o konsekwencjach.


Na poniedziałkową konfrontację z nauczycielem Sophie nie musiała długo czekać. Chemia w planie była pierwszą lekcją.
Przez cały weekend czekała tylko na ten moment, aż w końcu go zobaczy.
Wchodząc do klasy z całą resztą uczniów, ekscytacja dziewczyny sięgała zenitu.
Minęło pięć minut, a nauczyciel nadal się nie pojawiał.
To było kompletnie nie w jego stylu. Zawsze przychodził dwie, trzy minuty przed lekcją i rozmawiał z uczniami na błahe tematy, całkowicie odchodzące od lekcji, takie jak plany na weekend czy zwykłe żarty..
Rozmyślania szatynki przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Sylwetka Malika przemknęła przez klasę. Stanął przed biurkiem, na blat położył dziennik i spojrzał na klasę.
- Dzień dobry - powiedział pierwszy, uśmiechając się promiennie.
- Dzień dobry - odpowiedziała cała klasa.
Wziął książkę do ręki i otworzył na zakładce.
- Dzisiaj powiemy sobie coś więcej o kwasach karboksylowych niż mieliście w poprzednich klasach..
Tyle słów usłyszała Sophie. Resztę zajęć spędziła na wpatrywaniu się w Malika i wyłapywaniu jego nawet najmniejszych gestów, jak delikatny uśmiech, mrugnięcie okiem, przygryzienie dolnej wargi..
Nawet na nią nie spojrzał.
Czuła się urażona. W końcu uprawiali seks w toalecie, a to nie kontakt, o którym ot tak można zapomnieć!
Doskonale wiedziała, że cała szkoła nie dowie się o ich ekscesach w klubie i nie poprze ich związku. Wiedziała, że ich kontakty nie mogą wykraczać poza linię nauczyciel-uczeń. Zdawała sobie z tego sprawę aż zbyt dobrze, ale mimo tego i tak czuła się ignorowana i.. nic nie znacząca.
Jakby była jedną z wielu.
- Czy ktoś ma problem z tym równaniem? - zapytał Zayn, obserwując uczniów.
I stało się to, czego najbardziej się obawiał.
- Ja, proszę pana - odezwała się Sophie, patrząc wyczekująco na nauczyciela.
Wyraźnie się zawahał, ale nie chciał wzbudzać niepotrzebnych spekulacji, więc podszedł do szatynki.
Zanim nachylił się nad nią, upewnił się, że nikt nie podsłuchuje. Wszyscy byli zajęci rozmową, za co teraz był im wdzięczny.
Położył palec na ostatnim równaniu, którego nie wykonała.
- Jest to spalanie całkowite, czyli produktem reakcji musi być dwutlenek węgla..
Sophie poczuła jego ciepły oddech na swoim ramieniu i ostatkami sił powstrzymywała się, żeby go nie pocałować. Nieważne że przy wszystkich. Nie chciała tłumić w sobie uczuć. Zaynowi najwyraźniej też nie było to na rękę, o czym poinformował ją w tamtą noc. Prawdopodobnie było to powiedziane pod wpływem chwili, ale nie chciała myśleć o tym w ten sposób. Nie chciała być naiwną uczennicą, która poleciała na jakiś błysk w oku. Chciała uczucia, które w stu procentach będzie odwzajemnione. Ale czy mogła oczekiwać tego od Zayna?
- Przecież wiesz, że nie po to cię tu zawołałam - powiedziała cicho, patrząc na swoje buty.
Westchnął.
- Po pierwsze, jesteśmy w szkole, więc jestem " panem Malikiem ", a po drugie.. Nie mam pojęcia co mną wtedy kierowało, naprawdę nie wiem. Obojga nas poniosło. Przepraszam i mogę cię zapewnić, że z mojej strony nie będzie żadnych dwuznacznych sygnałów i że nasze kontakty ograniczą się do konieczności - spojrzał jej prosto w oczy.
Z jego wzroku jak z otwartej książki można było wyczytać skruchę, żal, niemal błaganie.
- Dobrze wiedzieć, że facet który zabrał mi dziewictwo, chce o tym zapomnieć i najchętniej wymazałby to z pamięci - zaśmiała się nerwowo. - Co nie, panie Malik? - dodała z ironią.
Zamurowało go.
Po prostu go zatkało.
- Nie miałem pojęcia, przepraszam.. - powiedział cicho. - Nie chodziło mi o to, po prostu jesteś uczennicą, a ja nauczycielem. Sama rozumiesz. Nie mamy wyjścia, musimy o tym zapomnieć.
Posłał jej ostatnie spojrzenie i skierował w stronę swojego biurka.

I tak mijały kolejne tygodnie..
Ona udawała że go nie widzi, mimo że serce krzyczało na jego widok.
On udawał, że zapomniał o tamtej nocy i starał się nie patrzeć na nią inaczej niż na inne uczennice. Ale i tak nie była tą " zwykłą ". Mimo, że na kartkówkach i sprawdzianach pisała same bzdury, to z jakiegoś powodu nie wstawiał jej jedynek. W każdej pracy starał się znaleźć chociaż jedną, dwie rzeczy które zrobiła dobrze i wpisywał jej dwójkę.
Z zewnątrz było tylko staranie, żeby nie zatrzymać na drugiej osobie zbyt długo wzroku.
Jednak w środku było nieustanne wspominanie wspólnej imprezy, czy nawet zwykłych rozmów na lekcji, których obojgu brakowało.
Szczególnie dla dziewczyny było to trudne.
Pierwsza prawdziwa miłość zawsze jest trudna. Tym bardziej, kiedy spotyka się tą osobę niemal codziennie. Uczucie nie zanika, bo w takich warunkach jest to po prostu niemożliwe.

Ciągłe udawanie.
Udawał, że ta brązowowłosa dziewczyna w ostatniej ławce nie przyprawia go o szybsze bicie serca.
Udawała, że ten czarnooki mężczyzna nie był spełnieniem jej marzeń.

Co robią ludzie, którzy są nieszczęśliwie zakochani lub stracili osobę, którą kochali?
Znajdują kogoś innego. Jest to opcja, z której nie korzysta zbyt wielu. W końcu nie idzie zakochać się ponownie, ot tak.
Robią to, co lubią, a na co wcześniej nie mieli czasu. Uprawianie sportu, czytanie książek, oglądanie filmów, spotkania z przyjaciółmi.
Korzystają z życia. Flirtują, imprezują do białego rana i cieszą się tym, że po powrocie do domu nie będą musieli wysłuchiwać narzekań i pretensji. Bo przecież nikt na nich już nie czeka.
Ale są też czynności, które są tą ciemniejszą stroną rozstania.
Depresja. Całodobowy płacz, wspominanie, czekanie na powrót tej drugiej osoby, prośby o ponowną próbę..
Są też i nałogi.
W te ostatnie wpadła Sophie.
Niemal codziennie była na imprezach organizowanych przez kolegów czy koleżanki ze szkoły. A co znajdowało się na takich imprezach? Na pewno alkohol, litry alkoholu. Papierosy, narkotyki, zioło. Marihuana na wstępie była już tradycją.
Zayn już przyzwyczaił się do widoku skacowanych nastolatków, w szczególności Sophie, ale nie pogodził się z tym. Szczególnie chciał odciągnąć od tego szatynkę. Wiedział, że nie była taka, jak cała reszta typowych imprezowiczów. Lubiła tańczyć, lubiła czasem się napić i złapać fazę, ale nigdy wcześniej nie mogła wyobrazić sobie brania narkotyków, czy też palenia czegokolwiek. A Zayn doskonale o tym wiedział. Wiedział też, że ma w tym swój udział, a wyrzuty sumienia i wizja szatynki w szpitalu z powodu przedawkowania, wcale mu nie pomagały.
Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że byłby w stanie zakochać się w uczennicy.
Ale stało się..

Po kolejnej lekcji chemii nie wytrzymał.
- Sophie, zostań na chwilę - powiedział, patrząc w stronę szatynki.
Zastygła w bezruchu.
On to naprawdę powiedział, czy mam halucynacje?
Kiwnęła tylko głową, spakowała się i z powrotem usiadła w ławce.
Jak za każdym razem, Malik poskładał wszystkie książki, włożył je do torby, którą zakładał na jedno ramię i wolnym krokiem zbliżył się do ostatniej ławki.
Wzrok miał wbity w dolną część ściany i był wyraźnie zamyślony.
- Sophie.. - zaczął, siadając w przedostatniej ławce. Spojrzał dziewczynie w oczy i ujął jej chłodną dłoń w swoją. - Przestań niszczyć sobie życie, proszę.
Tęskniła za jego troskliwym głosem.
- Nie zabronisz mi tego, Zayn. To nie twoja sprawa - wysunęła swoją rękę spod dłoni bruneta i wbiła wzrok w podłogę, zagryzając dolną wargę.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo brakowało mu głosu, którego nie słyszał od kilku tygodni.
- Moja sprawa, Sophie. Staczasz się. Pijesz, palisz, może jeszcze ćpasz, co? - zapytał oskarżycielsko.
Szatynka gwałtownie wstała, ale Malik chwycił ją za nadgarstek, zatrzymując ją.
- Przepraszam. Po prostu martwię się o ciebie - spojrzał jej prosto w oczy i ponownie zamknął jej dłoń w swojej.
- Doskonale wiesz, że połowa klasy robi dokładnie to samo, co ja. Dlaczego im tego nie wypominasz? - zapytała, po raz pierwszy spoglądając mu w oczy. I po raz pierwszy jej ton nie był wcale oskarżycielski czy też obrażony. Był po prostu zaciekawiony.
- Bo oni nie są tobą, Sophie - odrzekł po dłuższej chwili.
Szatynka podniosła głowę i zaskoczona spojrzała mu w oczy. Jego zdeterminowana twarz utwierdziła ją w przekonaniu, że znaczy dla niego coś więcej. Że to nie była tylko jedna noc z naiwną dziewczyną.
- Wiem, że taka nie jesteś. Chcesz zrobić mi na złość? Okej, ale nie w ten sposób - trochę mocniej ścisnął jej zimną dłoń. - Zrozum, że martwię się o ciebie.
Uśmiechnęła się. Pierwszy raz od dłuższego czasu, on był powodem tego pięknego uśmiechu.
- W jakiś niewytłumaczalny sposób robisz ze mną co chcesz.. - zaczął wodzić palcami po jej delikatnym policzku.
Zamknęła na chwilę oczy. Tak wiele by dała, by móc czuć to codziennie.. Ten sam dotyk, który przyprawiał ją o szybsze bicie serca.
- Nie chcę udawać, że cię nie widzę. Może i zgrywam obojętnego, chociaż w środku szaleję - uśmiechnął się delikatnie, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
Przez kilka chwil panowała cisza. Oboje patrzyli sobie w oczy nie mogąc uwierzyć, co się właśnie dzieje.
- Może to złe, ale nie chcę się dłużej ukrywać, Zayn - powiedziała dziewczyna. Położyła swoją dłoń na ręce mężczyzny.
Westchnął.
- To nie takie proste.. - zaczął Malik, trochę zdołowany. - Nadal jesteś moją uczennicą, a ja twoim nauczycielem. Odległość między nami nie powinna być mniejsza niż 15 centymetrów. Co nie zmienia faktu, że i tak już złamaliśmy ten zakaz - spojrzał jej w oczy, starając się znaleźć jakieś wyjście, które pomogłoby im obojgu.
Zależało mu na niej.
Z wzajemnością.
- Zasady są po to, aby je zobojętniać - Sophie zacytowała słowa Malika, który zaśmiał się pod nosem. - Wiem, że między nami jest 7 lat różnicy, ale chyba nie warto walczyć z uczuciem, które zdecydowanie między nami jest, nie uważasz? - zapytała, z odrobiną nadziei w głosie.
Nie chciała, żeby ich przygoda zakończyła się właśnie w tym miejscu, w tej klasie, w tej ławce, w tym momencie.
Milczał przez dłuższą chwilę. Sam nie wiedział, co powiedzieć.
- Tak jak mówisz - uśmiechnął się. - W sumie.. Mógłbym ci coś zaproponować, ale to trochę.. Wymagające.
- O czym mówisz? - zapytała szybko.
- O zamieszkaniu w innym mieście. Skoro nie chcemy się ukrywać, to w tej szkole jest to po prostu niemożliwe - obojgu zabłysły oczy kiedy tylko pomyśleli o wspólnym mieszkaniu. O wspólnym życiu, mimo tak krótkiego " stażu ". Nie chcieli potajemnie się spotykać i udawać, że ich kontakty nie wychodzą poza te szkolne. Chcieli chodzić za rękę, przytulać się, całować w miejscach publicznych, wychodzić razem..
Tylko takie rozwiązanie miało sens.
- Ale najlepiej będzie, jeżeli poczekamy. Tydzień, może dwa, trzy, może miesiąc albo i dłużej. Chcę, żebyśmy oboje mieli pewność, że tego właśnie pragniemy - powiedział, uśmiechając się pokrzepiająco.
Odwzajemniła gest i pociągnęła go za rękę.
Stali przy ławce i patrzyli sobie głęboko w oczy.
Położył swoje dłonie na talii dziewczyny, a ona swoje na jego przedramionach.
Pocałowali się. Był to pierwszy pocałunek z prawdziwym uczuciem. Nie z pożądaniem, ale z miłością.
- Obiecaj, że tym razem będzie inaczej - szatynka spojrzała w oczy mężczyźnie, który pocałował ją w czoło, uśmiechając się promiennie.
- Obiecuję.

***

Wita was Sophie :D 
Szczerze, to trochę bezsensowny i pisałam go w nocy, więc.. 
Następna notka będzie należeć do Liwii, która jest pochłonięta przygotowaniami do balu gimnazjalnego ;) 
DM: TYLKO SIĘ NIE SCHLEJ, MIGDALSKA!
I nie bij mnie za tą linijkę powyżej.
To tyle, Amen. Całuję :*
EDIT: Od razu mówimy, że nowe notki pojawiać się będą co tydzień, no chyba że coś wypadnie to inna bajka.

25 stycznia 2013

1. Za ścianą.

Od razu mówię, że rozdziały mogą zawierać +18 part i przekleństwa.

***

Imagine z Harry'm i Niall'em. 
+ 18



- Jezu, ale jestem zmęczony.. - mruknął Hazza, rzucając się na łóżko. Z zamkniętymi oczami pocałował cię we włosy. 
- Ja też.. - odpowiedziałaś, przeciągając się lekko. - Idę się szybko wykąpać. 
Styles nagle ożywił się, patrząc na ciebie z szeroko otwartymi oczami. 
- Może potrzebujesz pomocy? - poruszył zabawnie brwiami, podnosząc się z łóżka. 
Wzięłaś ulubiony t-shirt szatyna z napisem Hipsa please, majtki i ręcznik, po czym odwróciłaś się w stronę swojego chłopaka.
- Raczej nie - odrzekłaś z uśmiechem, obserwując zawód na twarzy Harry'ego. 
Weszłaś do łazienki, a zza drzwi dało się słyszeć głośne westchnięcie Hazzy i jego obrażony ton:
- To nie. 
Loczek leżał na łóżku i już powoli przysypiał, kiedy usłyszał głośne śmiechy za ścianą, która na wasze nieszczęście, była bardzo cienka. 
- Cały wieczór mam na ciebie ochotę.. - odezwał się pijany głos Niall'a. 
- To dobrze - odpowiedziała Carla, która wydawała się być zdecydowanie mniej upita niż jej chłopak. - Bo ja tobą też nie pogardzę..
Para całowała się namiętnie, a Niall w tym samym czasie odpinał zamek jej sukienki, śmiejąc się głupio. 
Po chwili zirytowana dziewczyna oderwała się od niego.
- Co cię tak śmieszy? - zsunęła do końca niebieską sukienkę ze swojego ciała.
- Masz w cholerę łaskoczące dłonie.. - powiedział, hamując kolejny atak śmiechu. 
- Naprawdę tak bardzo cię to bawi? - zapytała brunetka, zrzucając ze stopy jednego buta na wysokim obcasie. 
- Taaaak.. O, widziałem te majtasy u ciebie w szufladzie - uklęknął i przyjrzał się bliżej bieliźnie dziewczyny. - Ta krowa ma autentyczny dzwonek na szyi! - poruszył go lekko, przez co wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Zaczął się nim bawić. 
- Naprawdę będziesz bawić się teraz tym dzwoneczkiem? Bo jak tak to... - Niall nie pozwolił dokończyć jej zdania. Wstał na równe nogi. 
- Oczywiście, że nie będę. Przyrzekam, słowo żołnierza - przyłożył prawą dłoń do serca, próbując nie wybuchnąć śmiechem.
Niall, ogarnij, zaraz będziesz się kochał próbował się opanować. 
- Czy mi się wydaje, czy jesteś bardziej napalony na ten pieprzony dzwoneczek niż na mnie? - zapytała Carla, która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej nerwowa. Ta noc miała być taka piękna! 
- Wolę ciebie niż ten pieprzony dzwoneczek.. - odpowiedział cicho, ponownie wpijając się w jej usta. 
Blondyn zdjął koszulkę, jego stopy same poradziły sobie ze zsunięciem adidasów. Zdjął gorące dłonie z jej talii i zajął się odpinaniem paska w spodniach. 
- Kurwa.. - wysapał w usta dziewczyny. - Nie chce się.. odpiąć.. - na oślep próbował rozpiąć pasek. - No nie! No kurwa, nie!  Właśnie próbuję przelecieć swoją napaloną dziewczynę, a ten jebany pasek nie chce ustąpić! - patrzył zdenerwowany na narzędzie całego stresu, po czym wybuchnął śmiechem. - Proszę, rozepnij się.. - uklęknął na podłodze i próbował namówić pasek do odpięcia się. 
- Niall, ty sieroto.. - Carla pociągnęła go za rękę do góry i z łatwością go zdjęła. 
- To była sprawka szatana, sama przyznaj - ponownie zaczęli się namiętnie całować. - Czemu.. masz.. jednego.. buta? - pytał blondyn między pocałunkami. Zdjął go z ukochanej i rzucił ją na łóżko. - O kurwa.. Nie zdejmę gaciorów - spojrzał zrezygnowany na swoją bieliznę. - James za bardzo wczuł się w rolę, dopóki się nie uspokoi to ich nie zdejmę.. 
- Przestań tyle gadać - upomniała go, zdejmując bokserki z chłopaka.
- Ty, popatrz, jesteś magikiem! Jak ty to zrobiłaś? - zapytał zszokowany, patrząc z podziwem na brunetkę.
- Nie mam pojęcia - zironizowała, wsuwając palce w blond włosy Horan'a.
Niall przewrócił Carlę na plecy i naparł na nią swoim ciałem, całując namiętnie. 
Zdjął z niej resztę niepotrzebnych rzeczy i nie rozłączając ust, zaczął wodzić palcami po dolnej części jej ciała. Drugą dłonią badał piersi i plecy brunetki, która mruczała wprost do jego warg. 
Blondyn dotknął jej kobiecość, wsuwając delikatnie palec do środka.
- Będę mógł później pobawić się twoimi majtasami? - zapytał, obserwując reakcje swojej dziewczyny na jego dotyk.
- Taak.. - odpowiedziała niewyraźnie. - Nawet ci je oddam..
- Nie.. Na tobie wyglądają znakomicie, a w ogóle nie mógłbym ich założyć. W końcu mam James'a.. - zastanawiał się nad czymś przez chwilę.
- Niall! - upomniała go dziewczyna.
- Czyli mogę już zacząć? 
Przytaknęła szybko.
- Włączyć od razu najszybszy bieg? Czy może powoli.. - wodził nosem po jej szyi, czując dreszcze, które przechodziły przez ciało brunetki. - Szóstka może dzisiaj całkiem nieźle zadziałać..
- Piątka, trójka, siódemka, co za różnica! 
- Jestem tu od spełniania marzeń, księżniczko, jak wolisz - uśmiechnął się szeroko. 
Bez zastanowienia wszedł w Carlę, która pod wpływem nagłej przyjemności wbiła długie paznokcie w jego plecy.
- Na razie jedziemy trójką.. - brunetka zatkała mu usta pocałunkiem, ale Niall'owi buzia się nie zamykała. - Czwórka - przyspieszył swoje ruchy, przez co jego partnerka przestawała kontrolować wydawane przez siebie jęki. - Cisnę piątką! - wykrzyczał, rozkładając ręce po obu stronach głowy Carli.

Za ścianą Harry pokładał się ze śmiechu, krzycząc w poduszkę, by nikt go nie usłyszał.


- Gotowa na szóstkę? - wysapał Niall.
- TAAK! - odpowiedziała jego partnerka, wydając z siebie coraz głośniejsze dźwięki.
Chłopak składał na jej twarzy gorące i namiętne pocałunki.
- Oh, Niall... Tak, taaak..! - krzyczała, wbijając palce w jego żebra.
- Przestań - Horan zaczął się śmiać jak potłuczony. - Mam łaskotki..
Jednak brunetka nie przestawała dotykać go w tamtym miejscu, prawdopodobnie wcale nie słyszała prośby chłopaka.
- Aaaaaaa! - wykrzyczał Niall wysokim głosem. - Mam łaskotki, Car!
- Już, Nialler.. Już! - krzyknęła głośniej niż chłopak.
Wykonał kilkanaście naprawdę szybkich ruchów i sam był u szczytu.
- Caaaaaaaarrrr! - wydarł się blondyn.
- Hoooooooooraaaaaan! - zawtórowała mu dziewczyna.
Po chwili oboje opadli na łóżko, starając się unormować oddechy.
- Opanował mnie instynkt głodnego niedźwiedzia - powiedział Niall, podkładając ręce pod głowę.
- Właśnie czułam - brunetka zaśmiała się pod nosem. - Byłeś wspaniały.
- Nie o to mi chodzi, po prostu jestem głodny.. - skrzywił się, masując swój brzuch. - Byłoby miło, gdybyś przyrządziła mi jakąś kanapkę, czy coś.. - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
- No chyba sobie kpisz w tym momencie - odpowiedziała, marszcząc brwi.
- Chcesz mnie zagłodzić? Okej, zapamiętam sobie. Ogłoszę fajne newsy na twitterze, to będziesz mnie błagała, żebym to odwołał.
- NIALL! - wydarł się Zayn, który najprawdopodobniej słyszał wszystko przez bardzo cienkie ściany.

- Co tak zacieszasz? - zapytałaś, wychodząc z łazienki. Wilgotne włosy opadały na koszulkę należącą do  twojego faceta, który nie mógł oderwać od ciebie wzroku.
- Nie, nic.. Tylko Niall przed chwilą.. - jąkał się, nie mogąc skleić normalnego zdania. - Nieważne - machnął ręką, zbliżając się do ciebie.
Zostawiał gorące pocałunki na twoich ustach, przyciskając cię lekko do ściany. Włożył dłoń pod koszulkę i wędrował nią wzdłuż twojego kręgosłupa.
Przemieścił ręce na twój brzuch i piersi, nie przestając całować twoich rozpalonych ust.
- Harry.. Twój.. kolega wbija mi się w.. brzuch.. - mówiłaś między namiętnymi pocałunkami, którymi obdarzał cię twój partner.
Oderwał się od twoich warg, oparł swoje czoło o twoje i spoglądał ci w oczy.
- No widzisz.. - westchnął. - Tak właśnie na mnie działasz - uśmiechnął się łobuzersko.
Cmoknęłaś go w usta.
- Jeszcze nie teraz - powiedziałaś cicho. Wplotłaś palce w jego gęste włosy i pocałowałaś go jeszcze raz. - Idziemy spać?
- Tak - uśmiechnął się delikatnie i zgasił światło.
Położyłaś głowę na jego klatce piersiowej. Złączyliście wasze dłonie, które idealnie do siebie pasowały.


***

No to jest pierwszy XD  
Taka trochę beka, ale przez to wiadomo kto pisał.
JA, LIWIA. Lol. 


Louis będzie świetnym ojcem .

 Następny Imagin będzie należał do Sophie :) 
I od razu mówię, że nie wszystkie będą pisane w takim stylu, bo następny który dodam ja będzie inny. 
Także do napisania. 
Pozdrawiam, Liwia :D 
PS. Polecam wam mieszankę " Payphone " i " Little things ". Cudo.
http://www.youtube.com/watch?v=DCc0ZgKejdk








21 stycznia 2013

Wstęp.

Czeeść! 

Witają was dwie dziewczyny, które wpadły na pomysł pisania one-shotów. 

Mamy nadzieję że będziecie zostawiać po sobie jakieś znaki. 
Nie gardzimy komentarzami,
naprawdę ;3 

Od razu pragniemy zawiadomić,
że zaświadczenie od lekarza o braku 
jakiejkolwiek choroby psychicznej - jest.
Także don't worry, jesteśmy zdrowe :D



Zabieramy się za pisanie,
liczymy na szczere komentarze :) 

Pozdrawiamy,
Liwia & Sophie :3