Imagine z Zayn'em.
Dzwonek oznajmiający zakończenie lekcji chemii sprawił, że uczniowie zaczęli pakować swoje rzeczy i powoli wychodzili z klasy.
- Przypominam o korepetycjach w poniedziałek o szesnastej - powiedział nauczyciel, również zbierając swoje notatki.
Tylko ona jedna została w klasie, szukając długopisów które upadły jej podczas pakowania.
Została w sali ze zdecydowanie najprzystojniejszym nauczycielem w szkole.
Z panem Malikiem.
- Sophie, będziesz na dodatkowych zajęciach? - zapytał mulat, zakładając torbę na ramię. Zgarnął tylko klucze do ręki i podszedł do szatynki. - Ostatnie kartkówki nie poszły ci najlepiej..
- Wiem - zapięła torbę, uśmiechając się. - Poziom trudności jest chyba dla mnie za wysoki. Jestem beznadziejna.. - mruknęła.
Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że tymi słowami mogła wzbudzić żal i litość u nauczyciela, który bez wątpienia był jej ulubionym. Wiecznie uśmiechnięty, miły, przyjazny, cierpliwy, wyrozumiały..
- Nie mów tak, wcale nie jesteś beznadziejna. Chemia jest trudna, ja sam miałem niemałe problemy, ale kolega w jeden dzień wytłumaczył mi na czym polegają wszystkie równania i.. patrz, jestem nauczycielem - uśmiechnął się pokrzepiająco, co dodało otuchy szatynce.
Boże, błagam żebym nie spaliła buraka..!
- Mam nadzieję że znajdziesz trochę czasu i pojawisz się na korepetycjach, hm? - zapytał, nawet na chwilę nie przestając się uśmiechać.
GORĄCO!
- Tak, na pewno będę - powiedziała, zakładając plecak na jedno ramię. - Do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedział.
Dziewczyna wyszła z klasy, z wieszaka zdjęła kurtkę i przy wyjściu ze szkoły zaczęła się ubierać.
Kiedy wyszła z budynku, od razu na głowę założyła kaptur od kurtki. Padał gęsty śnieg, a wspierające go podmuchy wiatru obniżały temperaturę na zewnątrz.
Zakochać się w nauczycielu..
Zaśmiała się pod nosem.
Szkoda, że nad uczuciami nie można panować. Zakochałam się w kolesiu który uczy mnie chemii.. Gdyby nie to, że jestem w tym beznadziejna, może bym mu zaimponowała..
Znów zaczęła się śmiać.
Tego wieczoru wyszła z przyjaciółkami do baru, by się trochę rozluźnić.
- Może pochwal się Lilly co dzisiaj w szkole się ciekawego wydarzyło - powiedziała Catherine z ogromnym uśmiechem, popijając
Sex on the beach.
Szatynka zmarszczyła brwi, nie bardzo wiedząc o co chodzi przyjaciółce.
- To znaczy? - zapytała, patrząc na nią z niezrozumiałym wyrazem twarzy.
- Ty jeszcze pytasz?! Zupełnie jakby Zayn nie zatrzymał cię po lekcji, to po pierwsze - odłożyła szklankę na blat baru, zaczynając mocno gestykulować rękami. - Po drugie, na lekcji ciągle kręci się przy tobie, patrzy ci w zeszyt, nachyla się nad tobą, uśmiecha.. - oparła głowę na łokciu z rozmarzoną miną. - Boże, jak ja ci zazdroszczę..
- Może bądź takim mózgiem jak ja, to założę się, że będzie robił dokładnie to samo - odpowiedziała Sophie, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Ten Zayn? - zapytała Lilly ze spóźnionym zapłonem.
- Dajcie spokój - Sophie przerwała rozmowę na temat nauczyciela. - Jest piątek, wieczór idealny na balety! - pociągnęła obie na parkiet i zaczęły się bawić.
- Jutro chyba nie wstanę z łóżka, już teraz wszystko mnie boli - mruknęła Lilly, siadając zmęczona na barowym krzesełku.
- Przypomniałam sobie, dlaczego nie lubię nosić szpilek.. - Catherine zdjęła buty na wysokim obcasie i usiadła obok przyjaciółki.
- Ja tam bym się jeszcze pobawiła.. - odrzekła Sophie, pijąc kolejnego drinka.
Kiedy usłyszała jedną ze swoich ulubionych piosenek, zaczęła delikatnie kręcić biodrami, podśpiewując pod nosem.
- Jakoś mnie to nie dziwi - Cath zaczęła się śmiać. - Ty zawsze ostatnia z imprezy wychodzisz, no chyba że nawalisz się wcześniej, to co innego - uśmiechnęła się szeroko w kierunku szatynki.
Sophie nadal tańczyła przy barze, podśpiewując pod nosem. Już nawet nie słuchała przyjaciółek, które zaczęły rozmawiać na inny temat.
Wędrowała wzrokiem po ludziach. Nie robiła tego bez powodu.
On był tym powodem.
Widziała go już niejednokrotnie w tym klubie i ciągle miała nadzieję, że dzisiejszego wieczoru również go tu zastanie.
Chciałoby się powiedzieć: co za zbieg okoliczności!
Stał z dwoma kolegami i rozmawiał z nimi, popijając piwo. Łokciami opierał się o blat, więc Sophie dokładnie widziała go od boku.
Nawet przez ten zgiełk była w stanie usłyszeć jego śmiech. Sama już nie wiedziała, czy to jej wyobraźnia zaczęła działać, czy po prostu tak głośno się śmiał.
- Dwa kieliszki czystej - powiedziała do barmana, a kiedy otrzymała zamówienie, oba wypiła duszkiem i odetchnęła. Poczuła gorąco rozpływające się po klatce piersiowej.
Odbiła się rękami od baru i poszła przed siebie. Zaczęła zbliżać się do mulata, który był zupełnie nieświadomy, kto cały czas mu się przygląda.
Śmiał się, słuchając jednego ze swoich przyjaciół.
Sophie nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę, pociągnęła mężczyznę za rękę i zaprowadziła go na parkiet.
Zayn ciągle się śmiał, nawet kiedy obejmował szatynkę, uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Jednak kiedy spojrzał dziewczynie w oczy, natychmiast przestał.
- Sophie?! - wypalił zdziwiony. - Jest po pierwszej w nocy, co ty tutaj robisz? - zapytał, zdejmując swoje dłonie z jej talii.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie, Zayn - uśmiechnęła się uwodzicielsko i zarzuciła mu ręce na ramiona.
- Jestem twoim nauczycielem, kiedy przeszliśmy na ' ty ' ? - zdał jedno z bardziej sensownych pytań, na jakie było go w tej chwili stać. Procenty zaczęły krążyć w jego krwi.
Sophie zbliżyła się do jego twarzy, spojrzała mu głęboko w oczy i położyła podbródek na jego barku.
- Nie jesteśmy w szkole, Zayn. Tutaj nie jesteś moim nauczycielem - przygryzła dolną wargę, po czym odsunęła się od bruneta i po raz kolejny spojrzała mu w oczy. - Zatańczymy wreszcie?
Uśmiechnął się, znacznie pewniej trzymając dziewczynę w swoich ramionach.
Może była to wina procentów, które wypił, albo po prostu to, że działała na niego w jakiś niewytłumaczalny sposób.
Nie przerwał ich bliskiego kontaktu nawet wtedy, kiedy przez głowę przemknęła mu myśl, co by było gdyby zauważył ich ktoś ze szkoły.
Szatynka doskonale widziała wzrok, jakim Malik studiował jej ciało. Chciała to wykorzystać.
Zaczęła kręcić biodrami, celowo ocierając się o jego krocze.
Zayn natomiast cały czas trzymał ją w pasie, wędrując rękoma w górę i w dół.
Sophie nie zaprzestała swoich ruchów, dopóki nie zauważyła wybrzuszenia w spodniach mulata. Spojrzał w jej oczy trochę zażenowany. Uśmiechnęła się.
Obróciła się do niego tyłem, cały czas przylegając do jego ciała. Ręce mężczyzny położyła na swoim podbrzuszu i zaczęła kręcić tyłkiem, wyginając głowę w tył.
- Wiesz jak na mnie działasz - powiedział wprost do jej ucha, przez co poczuła gęsią skórkę przenikającą jej ciało. - Nie wykorzystuj tego.. - dodał ciszej, mimo to doskonale usłyszała jego słowa.
Poczuła ciepło rozpływające się po całym jej ciele.
- Ale chcę to wykorzystać - obróciła się w jego stronę, od razu napotykając jego wzrok. Był pełen pożądania.
Nawet jeżeli miałbym tego jutro żałować..
Chwycił jej dłoń w swoją i poprowadził w kierunku męskiej toalety.
Kiedy tylko weszli do pomieszczenia, rzucili się na siebie i całowali z niewiarygodną namiętnością.
Mulat chwycił dziewczynę za uda i podrzucił do góry, a szatynka oplotła go nogami w pasie.
Nie zaprzestając pocałunków wszedł do jednej z kabin i na oślep ją zamknął.
Brunet przycisnął Sophie do ściany, napierając na nią swoim ciałem.
Chciał mieć ją jak najbliżej siebie, nie myśląc o konsekwencjach.
Na poniedziałkową konfrontację z nauczycielem Sophie nie musiała długo czekać. Chemia w planie była pierwszą lekcją.
Przez cały weekend czekała tylko na ten moment, aż w końcu go zobaczy.
Wchodząc do klasy z całą resztą uczniów, ekscytacja dziewczyny sięgała zenitu.
Minęło pięć minut, a nauczyciel nadal się nie pojawiał.
To było kompletnie nie w jego stylu. Zawsze przychodził dwie, trzy minuty przed lekcją i rozmawiał z uczniami na błahe tematy, całkowicie odchodzące od lekcji, takie jak plany na weekend czy zwykłe żarty..
Rozmyślania szatynki przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Sylwetka Malika przemknęła przez klasę. Stanął przed biurkiem, na blat położył dziennik i spojrzał na klasę.
- Dzień dobry - powiedział pierwszy, uśmiechając się promiennie.
- Dzień dobry - odpowiedziała cała klasa.
Wziął książkę do ręki i otworzył na zakładce.
- Dzisiaj powiemy sobie coś więcej o kwasach karboksylowych niż mieliście w poprzednich klasach..
Tyle słów usłyszała Sophie. Resztę zajęć spędziła na wpatrywaniu się w Malika i wyłapywaniu jego nawet najmniejszych gestów, jak delikatny uśmiech, mrugnięcie okiem, przygryzienie dolnej wargi..
Nawet na nią nie spojrzał.
Czuła się urażona. W końcu uprawiali seks w toalecie, a to nie kontakt, o którym ot tak można zapomnieć!
Doskonale wiedziała, że cała szkoła nie dowie się o ich ekscesach w klubie i nie poprze ich związku. Wiedziała, że ich kontakty nie mogą wykraczać poza linię nauczyciel-uczeń. Zdawała sobie z tego sprawę aż zbyt dobrze, ale mimo tego i tak czuła się ignorowana i.. nic nie znacząca.
Jakby była jedną z wielu.
- Czy ktoś ma problem z tym równaniem? - zapytał Zayn, obserwując uczniów.
I stało się to, czego najbardziej się obawiał.
- Ja, proszę pana - odezwała się Sophie, patrząc wyczekująco na nauczyciela.
Wyraźnie się zawahał, ale nie chciał wzbudzać niepotrzebnych spekulacji, więc podszedł do szatynki.
Zanim nachylił się nad nią, upewnił się, że nikt nie podsłuchuje. Wszyscy byli zajęci rozmową, za co teraz był im wdzięczny.
Położył palec na ostatnim równaniu, którego nie wykonała.
- Jest to spalanie całkowite, czyli produktem reakcji musi być dwutlenek węgla..
Sophie poczuła jego ciepły oddech na swoim ramieniu i ostatkami sił powstrzymywała się, żeby go nie pocałować. Nieważne że przy wszystkich. Nie chciała tłumić w sobie uczuć. Zaynowi najwyraźniej też nie było to na rękę, o czym poinformował ją w tamtą noc. Prawdopodobnie było to powiedziane pod wpływem chwili, ale nie chciała myśleć o tym w ten sposób. Nie chciała być naiwną uczennicą, która poleciała na jakiś błysk w oku. Chciała uczucia, które w stu procentach będzie odwzajemnione. Ale czy mogła oczekiwać tego od Zayna?
- Przecież wiesz, że nie po to cię tu zawołałam - powiedziała cicho, patrząc na swoje buty.
Westchnął.
- Po pierwsze, jesteśmy w szkole, więc jestem " panem Malikiem ", a po drugie.. Nie mam pojęcia co mną wtedy kierowało, naprawdę nie wiem. Obojga nas poniosło. Przepraszam i mogę cię zapewnić, że z mojej strony nie będzie żadnych dwuznacznych sygnałów i że nasze kontakty ograniczą się do konieczności - spojrzał jej prosto w oczy.
Z jego wzroku jak z otwartej książki można było wyczytać skruchę, żal, niemal błaganie.
- Dobrze wiedzieć, że facet który zabrał mi dziewictwo, chce o tym zapomnieć i najchętniej wymazałby to z pamięci - zaśmiała się nerwowo. - Co nie, panie Malik? - dodała z ironią.
Zamurowało go.
Po prostu go zatkało.
- Nie miałem pojęcia, przepraszam.. - powiedział cicho. - Nie chodziło mi o to, po prostu jesteś uczennicą, a ja nauczycielem. Sama rozumiesz. Nie mamy wyjścia, musimy o tym zapomnieć.
Posłał jej ostatnie spojrzenie i skierował w stronę swojego biurka.
I tak mijały kolejne tygodnie..
Ona udawała że go nie widzi, mimo że serce krzyczało na jego widok.
On udawał, że zapomniał o tamtej nocy i starał się nie patrzeć na nią inaczej niż na inne uczennice. Ale i tak nie była tą " zwykłą ". Mimo, że na kartkówkach i sprawdzianach pisała same bzdury, to z jakiegoś powodu nie wstawiał jej jedynek. W każdej pracy starał się znaleźć chociaż jedną, dwie rzeczy które zrobiła dobrze i wpisywał jej dwójkę.
Z zewnątrz było tylko staranie, żeby nie zatrzymać na drugiej osobie zbyt długo wzroku.
Jednak w środku było nieustanne wspominanie wspólnej imprezy, czy nawet zwykłych rozmów na lekcji, których obojgu brakowało.
Szczególnie dla dziewczyny było to trudne.
Pierwsza prawdziwa miłość zawsze jest trudna. Tym bardziej, kiedy spotyka się tą osobę niemal codziennie. Uczucie nie zanika, bo w takich warunkach jest to po prostu niemożliwe.
Ciągłe udawanie.
Udawał, że ta brązowowłosa dziewczyna w ostatniej ławce nie przyprawia go o szybsze bicie serca.
Udawała, że ten czarnooki mężczyzna nie był spełnieniem jej marzeń.
Co robią ludzie, którzy są nieszczęśliwie zakochani lub stracili osobę, którą kochali?
Znajdują kogoś innego. Jest to opcja, z której nie korzysta zbyt wielu. W końcu nie idzie zakochać się ponownie, ot tak.
Robią to, co lubią, a na co wcześniej nie mieli czasu. Uprawianie sportu, czytanie książek, oglądanie filmów, spotkania z przyjaciółmi.
Korzystają z życia. Flirtują, imprezują do białego rana i cieszą się tym, że po powrocie do domu nie będą musieli wysłuchiwać narzekań i pretensji. Bo przecież nikt na nich już nie czeka.
Ale są też czynności, które są tą ciemniejszą stroną rozstania.
Depresja. Całodobowy płacz, wspominanie, czekanie na powrót tej drugiej osoby, prośby o ponowną próbę..
Są też i nałogi.
W te ostatnie wpadła Sophie.
Niemal codziennie była na imprezach organizowanych przez kolegów czy koleżanki ze szkoły. A co znajdowało się na takich imprezach? Na pewno alkohol, litry alkoholu. Papierosy, narkotyki, zioło. Marihuana na wstępie była już tradycją.
Zayn już przyzwyczaił się do widoku skacowanych nastolatków, w szczególności Sophie, ale nie pogodził się z tym. Szczególnie chciał odciągnąć od tego szatynkę. Wiedział, że nie była taka, jak cała reszta typowych imprezowiczów. Lubiła tańczyć, lubiła czasem się napić i złapać fazę, ale nigdy wcześniej nie mogła wyobrazić sobie brania narkotyków, czy też palenia czegokolwiek. A Zayn doskonale o tym wiedział. Wiedział też, że ma w tym swój udział, a wyrzuty sumienia i wizja szatynki w szpitalu z powodu przedawkowania, wcale mu nie pomagały.
Nigdy wcześniej nie pomyślałby, że byłby w stanie zakochać się w uczennicy.
Ale stało się..
Po kolejnej lekcji chemii nie wytrzymał.
- Sophie, zostań na chwilę - powiedział, patrząc w stronę szatynki.
Zastygła w bezruchu.
On to naprawdę powiedział, czy mam halucynacje?
Kiwnęła tylko głową, spakowała się i z powrotem usiadła w ławce.
Jak za każdym razem, Malik poskładał wszystkie książki, włożył je do torby, którą zakładał na jedno ramię i wolnym krokiem zbliżył się do ostatniej ławki.
Wzrok miał wbity w dolną część ściany i był wyraźnie zamyślony.
- Sophie.. - zaczął, siadając w przedostatniej ławce. Spojrzał dziewczynie w oczy i ujął jej chłodną dłoń w swoją. - Przestań niszczyć sobie życie, proszę.
Tęskniła za jego troskliwym głosem.
- Nie zabronisz mi tego, Zayn. To nie twoja sprawa - wysunęła swoją rękę spod dłoni bruneta i wbiła wzrok w podłogę, zagryzając dolną wargę.
Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo brakowało mu głosu, którego nie słyszał od kilku tygodni.
- Moja sprawa, Sophie. Staczasz się. Pijesz, palisz, może jeszcze ćpasz, co? - zapytał oskarżycielsko.
Szatynka gwałtownie wstała, ale Malik chwycił ją za nadgarstek, zatrzymując ją.
- Przepraszam. Po prostu martwię się o ciebie - spojrzał jej prosto w oczy i ponownie zamknął jej dłoń w swojej.
- Doskonale wiesz, że połowa klasy robi dokładnie to samo, co ja. Dlaczego im tego nie wypominasz? - zapytała, po raz pierwszy spoglądając mu w oczy. I po raz pierwszy jej ton nie był wcale oskarżycielski czy też obrażony. Był po prostu zaciekawiony.
- Bo oni nie są tobą, Sophie - odrzekł po dłuższej chwili.
Szatynka podniosła głowę i zaskoczona spojrzała mu w oczy. Jego zdeterminowana twarz utwierdziła ją w przekonaniu, że znaczy dla niego coś więcej. Że to nie była tylko jedna noc z naiwną dziewczyną.
- Wiem, że taka nie jesteś. Chcesz zrobić mi na złość? Okej, ale nie w ten sposób - trochę mocniej ścisnął jej zimną dłoń. - Zrozum, że martwię się o ciebie.
Uśmiechnęła się. Pierwszy raz od dłuższego czasu, on był powodem tego pięknego uśmiechu.
- W jakiś niewytłumaczalny sposób robisz ze mną co chcesz.. - zaczął wodzić palcami po jej delikatnym policzku.
Zamknęła na chwilę oczy. Tak wiele by dała, by móc czuć to codziennie.. Ten sam dotyk, który przyprawiał ją o szybsze bicie serca.
- Nie chcę udawać, że cię nie widzę. Może i zgrywam obojętnego, chociaż w środku szaleję - uśmiechnął się delikatnie, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
Przez kilka chwil panowała cisza. Oboje patrzyli sobie w oczy nie mogąc uwierzyć, co się właśnie dzieje.
- Może to złe, ale nie chcę się dłużej ukrywać, Zayn - powiedziała dziewczyna. Położyła swoją dłoń na ręce mężczyzny.
Westchnął.
- To nie takie proste.. - zaczął Malik, trochę zdołowany. - Nadal jesteś moją uczennicą, a ja twoim nauczycielem. Odległość między nami nie powinna być mniejsza niż 15 centymetrów. Co nie zmienia faktu, że i tak już złamaliśmy ten zakaz - spojrzał jej w oczy, starając się znaleźć jakieś wyjście, które pomogłoby im obojgu.
Zależało mu na niej.
Z wzajemnością.
- Zasady są po to, aby je zobojętniać - Sophie zacytowała słowa Malika, który zaśmiał się pod nosem. - Wiem, że między nami jest 7 lat różnicy, ale chyba nie warto walczyć z uczuciem, które zdecydowanie między nami jest, nie uważasz? - zapytała, z odrobiną nadziei w głosie.
Nie chciała, żeby ich przygoda zakończyła się właśnie w tym miejscu, w tej klasie, w tej ławce, w tym momencie.
Milczał przez dłuższą chwilę. Sam nie wiedział, co powiedzieć.
- Tak jak mówisz - uśmiechnął się. - W sumie.. Mógłbym ci coś zaproponować, ale to trochę.. Wymagające.
- O czym mówisz? - zapytała szybko.
- O zamieszkaniu w innym mieście. Skoro nie chcemy się ukrywać, to w tej szkole jest to po prostu niemożliwe - obojgu zabłysły oczy kiedy tylko pomyśleli o wspólnym mieszkaniu. O wspólnym życiu, mimo tak krótkiego " stażu ". Nie chcieli potajemnie się spotykać i udawać, że ich kontakty nie wychodzą poza te szkolne. Chcieli chodzić za rękę, przytulać się, całować w miejscach publicznych, wychodzić razem..
Tylko takie rozwiązanie miało sens.
- Ale najlepiej będzie, jeżeli poczekamy. Tydzień, może dwa, trzy, może miesiąc albo i dłużej. Chcę, żebyśmy oboje mieli pewność, że tego właśnie pragniemy - powiedział, uśmiechając się pokrzepiająco.
Odwzajemniła gest i pociągnęła go za rękę.
Stali przy ławce i patrzyli sobie głęboko w oczy.
Położył swoje dłonie na talii dziewczyny, a ona swoje na jego przedramionach.
Pocałowali się. Był to pierwszy pocałunek z prawdziwym uczuciem. Nie z pożądaniem, ale z miłością.
- Obiecaj, że tym razem będzie inaczej - szatynka spojrzała w oczy mężczyźnie, który pocałował ją w czoło, uśmiechając się promiennie.
- Obiecuję.
***
Wita was Sophie :D
Szczerze, to trochę bezsensowny i pisałam go w nocy, więc..
Następna notka będzie należeć do Liwii, która jest pochłonięta przygotowaniami do balu gimnazjalnego ;)
DM: TYLKO SIĘ NIE SCHLEJ, MIGDALSKA!
I nie bij mnie za tą linijkę powyżej.
To tyle, Amen. Całuję :*
EDIT: Od razu mówimy, że nowe notki pojawiać się będą co tydzień, no chyba że coś wypadnie to inna bajka.